To miał być długi post o facetach ....- ale nie będzie - będzie o pięknie - nie znaczy to wcale , że faceci nie są piękni - no są, a przynajmniej potrafią być gdy się postarają - bądź im na tym z jakiegoś powodu zależy...; ale ja chciałabym dziś opowiedzieć Państwu o pewnej parze - znam ich od paru lat i znam ich dom i ogród. Zapewne ludzie ci nigdy nie dostąpiliby zaszczytu bycia obiektem moich dywagacji gdyby nie mój ostatni wk-rw. Para owa to osobniki z tzw. pretensjami - bywalcy wystaw i spektakli - Pani coś tan nawet na płótnie skrobie - w sensie maluje - Pan z wielką pasją pielęgnuje ogród.
Wszystko cacy i ok do momentu gdy nie zaczną porównywać tego Tutaj do tego Tam - tutaj to Polska - tam to szeroko rozumiany zachód. Nie odniosę się do ich teorii dotyczących polityki , warunków bytowych społeczeństwa, warunków pracy itd. itd. ale odniosę się do ichnich teorii dotyczących sposobu uporządkowania przestrzeni , pielęgnacji ogrodu itp.
Para wróciła ostatnio z Anglii - z wielkim przejęciem opowiadali o pięknie tamtejszych ogrodów, ogromnej kulturze społeczeństwa zakochanego w przyrodzie i takie tam - w sumie nic nowego - ciekawiej się zrobiło gdy znajomi przeszli do opowieści o planach upiększania otoczenia swego ambiente - właśnie pod wpływem owych głębokich wrażeń estetycznych...
Dokładnie tak jak przypuszczałam owa nieszczęsna podróż zakończy żywot wielu roślin w ich ogrodzie - "no bo trzeba wprowadzić gruntowne zmiany - wszystko jest w zasadzie źle "( ogród założony ponownie przez firmę jakieś 5 lat temu) - i nie chodzi wcale o tuje - te zgilotynowano już dawno - zrobiła to poprzednia firma pielęgnująca ich ogród. Tym razem w ruch pójdą piły - padną perukowce i jabłonie- teraz posadzi się drzewa owocowe rozpięte na drutach i założy się rabaty angielskie - nie stop - korekta - dwa dni później dowiaduję się , że to nie będą rabaty angielskie ale swego rodzaju mix - takie " modne obecnie i bardzo na czasie ogrody preriowe - wiesz takie co to trawy tak falują na wietrze i no w zasadzie to nic nie trzeba robić". Wysłuchałam - co swoje to pomyślałam - ale przy stopniach to już zwiędłam i ...jęknęłam i w język się ugryzłam i postanowiłam , że napiszę ...
Jakimś cudem zaiste nie pojętym w domu znajomej pary ostały się stopnie wejściowe z granitu - cudo wielkie - takie pięknie wyślizgane , wydeptane - no stopnie paluszki lizać. Znajomi po powrocie z wojaży długo rozwodzili się na temat uroków angielskiej wsi - wszystko takie zadbane, stare, z klimatem i takie PIĘKNE - nie , nie to co u nas - a na zakończenie stwierdzili, że teraz to już wiedzą co trzeba zrobić, żeby ich dom wyglądał tak pięknie -" trzeba o niego zadbać" - i zaczęli ..... - OD SCHODÓW !
Donieczka w takiej sytuacji mówi: "nie no naprawdę - nie, no bo skisnę..."Skisnąć to za mało...
Jak można być tak ślepym - nie dostrzegać tego piękna w rzeczach , które nas otaczają - zachwycać się czymś dalekim - ale w zasadzie identycznym z tym co mamy, mając jednocześnie w pogardzie to co do nas należy...
Jak można podróżować i podziwiać coś nowego nie zadając sobie pytania co mnie tak naprawdę zachwyca w ty co widzę - i dalej - czy ów zachwyt nie mógł by trwać znacznie dłużej jeśli to co uważam za piękne - choć w niewielkim stopniu odtworzone lub docenione zostałoby w tym co mnie otacza na co dzień ?
Moi znajomi nigdy nie będą mięli ogrodu choćby w ułamku procenta tak pięknego jak ogrody angielskie - bo niezależnie od tego ile zapłacą za projekt, realizację i pielęgnację - nie są w stanie kupić jednego - trwania ogrodu - czasu jaki jest potrzebny na to by ogród dojrzał, rośliny się rozrosły i powstał własny maleńki mikrokosmos ( duże rośliny kupione w szkółkach - to są po prostu posadzone duże rośliny - to nie jest ów mikrokosmos, o którym piszę! ) Moi znajomi nie będą właścicielami pięknego ogrodu z innego też powodu - oni potrzebują ogrodu pięknego - a ogród
najpierw potrzebuje właściciela, a dopiero potem staje się piękny - z CZASEM...
Pozdrawiam serdecznie z ogrodu, który ma właściciela...
Donia
ps.
granitowe schody wywalone - na ich miejsce majster wkleił już "piękne równiutkie ceramiczne stopnie"...Jest tak piknie - tak piknie , że aż... - " ale wiesz co co w tej Anglii to jednak ta wieś jakaś taka inna jest - no ładniejsza po prostu ..."
Podziwiać piękne rzeczy gdzieś tam w świecie - tak, czerpać inspirację - tak. Ale jak trafnie Pani zauważyła, koniecznie po drodze zadać sobie pytanie co i dlaczego tak naprawdę zachwyca. Bo rzeźba, która nas zachwyca, jest nie tylko piękna sama w sobie, jej urodę tworzy też kontekst, a tego nie da się przenieść w sposób prosty.
OdpowiedzUsuńDla mnie w angielskich ogrodach (miasteczkach zresztą też) o tej wyjątkowej urodzie decyduje właśnie czas - że kamienna ławka taka omszała, ileż ludzi na niej siadywało... że schody wyślizgane, że całe ściany wiekowego dworu tak cudnie porośnięte gigantyczną różą, ile ona ma lat... Czas powoduje, że wszystko ze sobą się tak harmonijnie łączy, lata współistnienia oswajają różne przedmioty i rośliny ze sobą i z miejscem. A trzeba powiedzieć, że Anglicy pieczołowicie pielęgnują relikty przeszłości, to nie tylko historia łagodnie się z tym krajem obeszła, ale i oni sami pracują na taki stan rzeczy. Wszystko to tworzy wyjątkowy urok tamtejszych ogrodów (poza wspomnianą kultura ogrodniczą). Jeśli zdamy sobie z tego sprawę, uświadomimy sobie, że nie wystarczy wymienić schody czy ławkę. Bo często właśnie stara jabłoń czy perukowiec pokręcony stworzy taką atmosferę, która nas zachwyciła.