niedziela, 22 stycznia 2017

to co z tą wojną- bo ja schody buduję..

          Ja jestem nałogowcem  - jestem uzależniona od lektury tygodników opinii  i jest mi absolutnie obojętne jakich są opcji czy frakcji -  bo , że są neutralne światopoglądowo (że się tak wyrażę ) to nawet udawać nie próbują - i choć ostatnio zaobserwowałam u siebie tiki nerwowe ( wcześniej absolutnie nie występujące ) jednakowoż czytam dalej .Pytanie   - po co ?    
                    No cóż ........................
     - 1)  podbudowuję  sobie ego - i mądrzejsi ode mnie piękne dyrdymały smarują...
      -2) tym czytaniem sporo oszczędzam - na opale (?) - tak na opale właśnie. Często , a ostatnio nawet bardzo często,  pojawiają się teksty, które w sposób wręcz doskonały podnoszą  mi ciśnienie -  i gorąco mi się robi  tak, że  aż piec muszę przymykać -a to znaczy oszczędności są ...
           Kiedy ostatnio było tak okrutnie zimno zabrałam się za teksty  z zakresu wróżbiarstwa państwowego - czyli : co myśli  prezes...... Absolutnie rozgrzał mnie artykuł  traktujący o tym czy uśmiech na twarzy prezesa to oznaka arogancji - czy lęku.... Oj, oj muszę uważać - ciśnienie znowu  mi się podnosi...Czuję zaiste wielką jedność w narodzie -  wszak  prawie 40 mln par oczu ( wliczając w to niemowlęta i niepiśmiennych) wpatruje się w  skulonego za pancerną szybą starszego pana, a potem najbystrzejsze osobniki objaśniają całą resztę -  co teoretycznie mogło się kryć  w uśmiechu ( a może za uśmiechem) starszego pana .....
         .Ponieważ chłody  się utrzymywały to zapoznałam się jeszcze z aktualnym stanem serowym liderów opozycji, a potem przejrzałam jakieś faktury innych osobników znanych z pierwszych stron gazet - taaak naprawdę się rozgrzałam - lepiej niż po herbacie z imbirem...
       Teraz tematem naczelnym jest wojna. Już dla wszystkich komentatorów  jest jasne , że będzie - spotkałam się nawet z określeniem,  że wojna  "jest nawet więcej niż realna". Wiemy już, że będzie, wiemy gdzie - (jak to dobrze, że tak historię cenię - Ryga i Kurlandia - nawet na mapie nie muszę szukać...) Pytanie tylko kiedy ?   Ja bardzo przepraszam  - ale dla mnie naprawdę najważniejsze jest to - kiedy ta wojna będzie ? - bo ja właśnie będę schody robiła ( własnoręcznie ) i ponieważ jest to praca bardzo trudna konceptualnie i uciążliwa fizycznie to ja stanowczo  domagam się odpowiedzi na pytanie: TO KIEDY TA WOJNA ?  Nooo -  przecież nie będę się nadwyrężać -  jeśli to już - już, tylko patrzeć,  jak to wszystko pierdut !..... a bez schodów  to i obrona górnych kondygnacji byłaby ułatwiona...
    Ach, jak to się to wielkie z tym małym przeplata - ale tak między nami -  to ja naprawdę wolałabym żeby kto inny paluszek na tym guziczku  w Białym Domu trzymał ....ale w sumie - to nie muszę słuchać co On mówi -  mogę się na oglądaniu żony skupić....
    Taak, skomplikowane to wszystko; do niedawna jeszcze, jak mnie sąsiad w sklepie zaczepił  z pytaniem - "...a co to będzie z tym wszystkim , jak pani  myśli  ?"- to ja absolutnie szczerze mogłam powiedzieć: " Młoda ta nasza demokracja jeszcze, transformacja też pozostawia wiele do życzenia, a biorąc pod uwagę narastającą falę populizmu..." - tu sąsiad nie wytrzymywał , wybałuszał oczy i aby się upewnić, że w jednym języku gadamy - grzmiał na cały sklep -  " To znaczy jak , jeszcze nie koniec świata....? "I to to był ten moment, gdy ja z wyżyn mego oczytania ( tygodnikami opinii znaczy się ) mogłam głosem łagodnym niby osoba duchowna uspokoić mego bliźniego ; lekko po ramieniu pogładzić i z pobłażliwym uśmieszkiem rzec - " och gdzież tam... ", tudzież stosując reakcje znane mi z autopsji z rozmów z medykami , mogłam , traktując typka z góry ryknąć - " .. końca świata się zachciewa ?... a do pracy to nie łaska ? "    
    Tak , teraz to wszystko  już przeszłość, tak się to poplątało,  że jak mnie znowu sąsiad  zaczepi  i objaśnień jakowychś będzie się domagał -  to jak mi Bóg miły nie zdzierżę i powiem o myślę - ale się człowiek zdziwi... - Co powiem -  prawdę powiem : " A skąd ja mam to *urwa wiedzieć, co ja Pan Bóg jestem czy co ?"
 ...................................................................................................................................................................
  Wiosny jeszcze nie ma i tak szybko nie będzie - skąd ja to wiem ? Ano ja jeszcze całkiem spokojnie w piecu palę; kiedy osiągnę stan, że moje wrzaski dzikie i okrutne epitety (których na pewno nie zacytuję) odnoszące się do pieca, a z czasem i do całokształtu mej  działalności, aż do sąsiada dobiegać będą to ja Państwa poinformuję - bo to znak nieomylny, że wiosna idzie...
  Pozdrawiam
Donia K.

PS
Kurier był u nas ostatnio - jakiś trudno kumaty ; długo mu musiałam tłumaczy jak tu dojechać- kiedy już dotarł - wysiadł z auta, patrzałki z nosa zdjął i rzekł : "Ale dzicz !" I tym optymistycznym akcentem ..........
PSS
 Dlaczego ja samodzielnie schody buduję? Fachowcy?!  Było trzech : pierwszy - na dzień dobry zapytał ile zaliczki mogę dać (za co - przecież materiał jest mój?); rozstaliśmy się,  drugi - podrapał się w łysinkę i orzekł : " ....eee.... Pani, nie da się ...", rozstaliśmy się: trzeci - popatrzył, popatrzył i powiedział, że się zastanowi.... i odezwie i... słuch po nim zaginął...zapomnieliśmy o sobie....
  Zostałam ja - o kurcze, przecież ja mogła sobie zaliczkę dać !...











......... a zima nie odpuszcza....
....... a ja tak sobie marzę, oj marzę....                                                fot. moja córka Donieczka - Dania                                                                                                                                                       2016





niedziela, 8 stycznia 2017

atrakcje - życia na wsi zimą


...Nie pisałam tak długo ponieważ paluszki miałam czy też nadal mam zgrabiałe - ot w formie takich haczyków, na których można jedynie wiadra z wodą dla  koni zawiesić i przez oblodzone podwórze dzielnie się do stajni przedzierać; przedzierając się zaś należy modły do najwyższego wznosić by nie poczuć tego pędu we włosach -  tej ponoszącej prędkości, która zapewne uskrzydlała kiedyś moją idolkę Katerinę Witt, a w chwili obecnej mnie nie uskrzydla  już wcale - a nawet powiedziałabym, że upupia.. . i to w sensie  jak najbardziej dosłownym...Przyznam się - każdej jesieni hoduję takie ciut, ciut malutkie polsterki tłuszczyku, które zimą  mają amortyzować moje wyczyny na lodzie  i czynią to... Bywa jednak i tak, że zagłebię z tymi wiadrami w sposób doskonały -  to znaczy, aż mi głowa od podłoża  odbije i ojjoj to nawet polsterki nie pomogą - wszystkie gwiazdozbiory wówczas widzę... Taaak -  ja naprawdę bardzo, ale to bardzo kocham zimę. Ostatnio mieliśmy gości z krain szarych i ponurych, którzy zachwycali się ośnieżonymi krajobrazami , drzewkami  obsypanymi śniegiem i takimi tam bajerami - i jak zwykle -  wyszłam na okropnego malkontenta bo nie byłam w stanie wykrzesać z siebie ani odrobiny entuzjazmu -  nic - absolutnie nic się ze mnie nie wykrzesało, a kiedy moja córuchna zadała podstępne pytanie  - jak to możliwe by historyk sztuki nie widział piękna w tym ośnieżonym krajobrazie -  tylko jedno mogłam odrzec - z biegiem lat  estetyzm ustępuje miejsca pragmatyzmowi...
  Tu, na wsi , najlepiej widać jak bardzo społeczeństwo się rozwija - ekonomicznie mam na myśli. Rok w rok ludzie  coraz więcej pieniędzy w błoto - o przepraszam w powietrze wyrzucają. Zaczyna się w południe sylwestra i trwa i trwa, aż do wyczerpania zapasów czyli tak mniej więcej do końca karnawału - tak po troszeczkę ale to wystarczy by się w człowieku krew zagotowała. W związku z takim rozłożeniem atrakcji fajerwerkowych raczej nie wydaje się możliwe bym poszła za radą strych i pewnie mądrzejszych koniarzy - " konie zamknąć, troszkę pasty na uspokojenie im dać i ot problem z głowy". Wygląda na to, że konie musiałyby od sylwestra do końca karnawału " nawalone " chodzić -  ot i proszę naszła mnie myśl cudna, że pasty na uspokojenie to ja komu innemu mogłabym zaaplikować....  W czasie największego natężenia ogni sztucznych mój pies wlazł mi dosłownie na szyję - jeszcze nigdy nie widziałam psa, który by tak bardzo się bał fajerwerków.
     To nie będzie zabawne co powiem - zastanawiam się jak bardzo cieszą się zwierzęta w okolicznych lasach, dla których chwila powitania Nowego musi wydawać się końcem świata?
 Pisałam kiedyś, że chciałabym mieć kozę - po głębszym namyśle doszłam do wniosku, że ja wcale nie o kozie marzę ale o mleku - a mleko potrzebuję by zacząć robi sery ! Otóż to  - ja chcę nauczyć się robić sery. Twarogi to za mało - interesują mnie "poważne" sery dojrzewające i pleśniowe. Znalazłam już odpowiednie strony w internetku - do zakupu literatury pewnie jeszcze dojdę - i zaczęłam. Pierwszy ser typu camembert już wykonałam - wszystko poszło dobrze ale  ja w niecierpliwości mojej efekt zepsułam - ser za szybko rozkroiłam i tak obmacywałam każdego dnia i tak oglądałam -  że w końcu ser się pogniewał i piękna pleśń znikła i pojawiły się czerwone kropki, które naprawdę źle wyglądają. Nic to, będę dalej próbować - to znaczy nie będę próbować tego sera ale zrobię nowy i już dam mu spokój... mam nadzieję.
Pozdrawiam
PS  Dopiero niedawno wpadłam, zupełnie przypadkiem na to, że słowa "ta trzecia" najczęściej oznaczają kochankę po prostu - no cóż zaszła pomyłka, absolutnie nie to miałam na myśli i dlatego postanowiłam podpisywać się inaczej....
Donia

PSS
 Obiecuję już niebawem ten przepis na okno podać...

  na marginesie
przeczytałam ostatnio parę artykułów na temat "dobrego gustu ogrodowego". Dowiedziałam się, że mam zły gust bo mam w ogrodzie kostkę  - tę betonową - absolutnie znienawidzoną przez estetów , a mój ogród nie został zaprojektowany przez "fachowców" Mam alergię na słowo fachowiec - kojarzy mi się raczej z fuchą - a ta z fuszerką i widziałam tych fuszerek wykonanych przez fachowców tysiące - ale to oczywiście moja skromna opinia. Jeśli zaś chodzi o tak wielbioną kostkę granitową  czy inną kamienną to błogosławię moje puste kieszenie, w których zabrakło pieniędzy na takową . Wiem to na pewno, że tylko raz przeszłaby po takiej pięknej kamiennej nawierzchni - rozchlapując przy okazji wodę z wiader...
















Zimno, szaro, zimowo
Pozdrawiam.