czwartek, 19 marca 2015

Bluszcz

 Było tak zimno, że zamarzały uczucia i umysł, i chyba w takim właśnie stanie - schłodzonych uczuć  - wydałam wyrok śmierci na nasz bluszcz. Jeszcze parę lat temu bluszcz porastał cały nasz dom, łącznie z dachem. Widok był przepiękny, dom wyglądał jak śliczna, zielona kula z błękitnymi oknami, ale dach zaczął przeciekać i zrobiliśmy nowy - nowoczesny "piękny", drogi. Kosztował tyle, że należało o niego dbać - a to znaczy STOP dla bluszczu. Czas mijał, bluszcz wrócił do formy - i się zaczęło... . Moja matka jak rzymski senator od Kartaginy, każdą rozmowę telefoniczną kończyła pytaniem : "A bluszcz obcięłaś ?" Pan z elektrowni, pan od awarii internetu za każdym razem pouczali mnie, że z tym "chwastem" trzeba zrobić porządek...
 I zrobiłam. Wezwałam pana Jerzego, powiązaliśmy drabiny i pan Jerzy zaczął rzeź... . Za każdym razem kiedy mówiłam "Już wystarczy, tak jest dobrze" pan Jerzy patrzył na mnie jak Zeus gromowładny z wysokości, uzbrojony w sekator, grzmiał - "a wie pani ile kosztuje jedna skrajna dachówka, ile bierze dekarz ?" - to były mocne argumenty, miękłam, a kiedy znów próbowałam ingerować pan Jerzy zaczynał swą frazę - "a wie pani ..." I w ten sposób wyrok został wykonany. Dom wyglądał szkaradnie..., nagi, kanciasty.
 Kiedy Ta czwarta wróciła ze szkoły, aż jęknęła. "Mamo, jak mogłaś?". I co ja wtedy powiedziałam? "A wiesz ile kosztuje jedna...." I obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Szkoda tego bluszczu, ale natura weźmie co jej, już za chwilę roślina wróci do życia i zacznie oplatać dom, i dach, a ja będę udawać, że tego nie widzę.
 Pozdrawiam
  Ta trzecia
P. S.
 Rzeż na naszym bluszczu to nic, w porównaniu z tym co się dzieje z drzewami we wsi. Cięte jest wszystko, co ma powyżej dwóch metrów wzrostu. Już, za chwilę najwyższymi drzewami na prowincji będą porzeczki szczepione na pniu.

































niedziela, 8 marca 2015

Przedwiośnie

 Przedwiośnie na wsi - to ni czas, ni miejsce dla natur kontemplacyjnych - późne lato, wczesna jesień - to tak - no dobra - każda pora roku ...... - oprócz przedwiośnia i wczesnej wiosny. Jedyne co ja teraz kontempluję to moje obolałe krzyże - a cały świat ogranicza się do widoku taczki, grabi i szpadla.

 Co za szczęście, że cały mój zwierzyniec to obecnie tych parę istot, które jak sądzę patrzą na mnie z politowaniem. Tłusta pani Garfildowa chodzi i miauczy jakby życie ją strasznie ukarało - jest marzec ... Młody kundelek Ramzes kompletnie nie rozumie mojego stanu "trzęsawki" i stara się być pomocny, co tylko pogarsza sytuację, bo roznosi gałęzie, narzędzia - wszędzie go pełno i stale włazi mi w drogę - a konie ? - no cóż - one "gapią się" na mnie i mam wrażenie jakby ciężko wzdychały mówiąc - "co roku zawsze to samo...".
 I to prawda, od lat o tej porze staję się osobą "nadpobudliwą". Rozpoczynam 5-6 prac, albo więcej, by je po chwili porzucić i biec do następnych. Robię jedno, a myślami jestem gdzie indziej. Teraz grabię grządki kwiatowe, sprzątam padok koni, obcinam lipy rosnące za domem, doglądam rozsadnika pod szkłem, wybieram perz z warzywnika ( jestem z tych "naiwnych", co to zdrowo chcą umrzeć i nie stosują żadnej chemii w ogrodzie ) - już od lat wybieram to paskudztwo - perz, a on odrasta, jak głowy hydry.

 Ale i w tym szaleństwie - obłędzie pracy, są małe "wielkie" radości - są przebiśniegi na trawniku, od wczoraj krokusy, czosnek już dawno "wyszedł", a ja myślę co posadzę w tym roku - jeszcze raz topinambur i może spróbuję z karczochami, które uwielbiam. Jeszcze chwila i zrobię zupę z pokrzywy.
 I to są te małe radości - takie jak przepyszny, biały ser, który robię od lat ale dopiero do paru dni wiem, że można go nazwać panir, o czym dowiedziałam się z ciekawego blogu Geen Mornig.
 Wsłuchuję się w mój skrzypiący kręgosłup, i myślę, że parę bitew w ogrodzie wygram, parę przegram - jak zawsze.

W mojej stodole wielka radość. "Przed przedwiośniem" skończyłam "szklany sufit" i tak jak chciałam mogę przezeń obserwować lecące kaczki i łabędzie. Teraz jak się "ogarnę" zabiorę się za wielką ścienną szafę, już wiem jak ją zrobię i jaki będzie miała kolor.
Pozdrawiam z przedwiośnia
Ta trzecia
Ta czwarta zajmuje się z pasją ujeżdżaniem na zmianę psa i koni.