...nie pisałam - a Donieczka chodziła i powtarzała - powinnaś coś napisać, powinnaś....No tak powinnam, tylko, że zwoje mózgowe przegrzane miałam i to wcale nie grypa je załatwiła, ani nawet lektura tygodników opinii tylko schody. Schody rozłożyły mnie absolutnie na łopatki i tyle miałam szczęścia, że sobie zaliczki nie dałam bo pewnie z tą zaliczką uciekłabym w siną dal i już bym się absolutnie nie odnalazła; oj mądry to był ten fachowiec co się tak długo w łysinkę drapał i werdykt wydał, że " no to się nie da". Te schody to absolutnie niebezpiecznie są w rejonach "nie da sie "- tyle że teraz to jest "chodzić". Powiem wprost, gdyby mi jakiś stolarz takie strome schody zbudował, to ja bym go chyba w- D- kopnęła i z tych schodów spuściła, ale , że to ja sama, no to się nie kopnę...
A zresztą , takie strome schody to i pewne zalety mają - pokonuje się je migiem - albo takim szybkim truchtem tip, tip, tip, albo na czterech literach - ale prawie równie ,szybko .....a i jeszcze jedno - mój wuj( ten od zięcia) koniecznie chciał te schody oblewać (alkoholem - doustnie) na to ja mu odpowiedziałam, że alkohol możemy sobie odpuścić bo on i bez tego z tych schodów spadnie, i wątrobę na inne okazje oszczędzi...
Jak ja się cieszę, że te schody za sobą już mam. Mój Boże , prawie bez ofiar się obyło - tych trzech wierteł do drewna, dwojga przyjaciół, wiertarki i mojej ukochanej japońskiej piłki do drewna nie liczę, a jeszcze zapomniałabym - tej sąsiadki - ale ona to ofiara przez absolutne nieporozumienie ; pisałam kiedyś, że jak wiosnę już poczuję to strasznie mnie mój piec wkurza i zawsze przychodzi taki moment, że okrutnie na niego wyklinam (na piec znaczy). I w tym roku , nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności ,w okresie gdy zazwyczaj już na piec wrzeszczę, też wrzeszczałam - ale na schody
- choć równie soczyście i tak prosto od serca , no i właśnie sąsiadka -wiosny spragniona -wzięła omyłkowo te wrzaski , schodowe - że tak powiem , za wrzaski piecowe i zaczęła okna myć , no i oczywiście się przeziębiła...
A swoją drogą - to ja nawet trochę się dowartościowana poczułam - jednak mam jakiś autorytet - ha !
Wieś okrutnie cicha się stała - wszystkie kury w areszcie domowym siedzą i ani nie pisną - żadnego piania, gdakania - nic, absolutnie nic; to jeszcze może nie byłby takie złe bo kur nie lubię , a jednak trochę mi ich brakuje, jednak dużo gorsze jest to, że poza tym też ptaków brak. Nie ma gęsi, żurawi, wron , kruków - nawet tych wrednych czapli nie widzę - absolutnie nagie niebo. W okolicach stajni podobne pustki - gdzie się podziały te małe podfruwajki - takie głośne i nasionek zawsze głodne ?
Wychodne mają też wiejskie burki - w takie mrozy gospodarze pozwalają im zazwyczaj w stajni (jeśli takową mają ) bądź w sieni spać - dobre i tyle , wiszące na krótkich łańcuchach burki nadal zdobią nasz okoliczny pejzaż.
W ogrodzie widzę pierwsze trupy - lawendy, zgniłych pod okryciem karczochów i resztki bergenii - te uległy sarnom ... Jeszcze nigdy dzikie zwierzęta nie atakowały ogrodu tak masywnie jak w tym roku - dzień w dzień widzę nowe ślady ich bytności - zjadły już wszystko o tylko było zielone - jarmuż, brukselkę, por, por naciowy , a teraz spod śniegu wygrzebują rzepik - posiany na poplon.Pierwsze objedzone warzywa , a raczej widok smętnych resztek - wprawiły nie we wściekłość - ale teraz , zima trzyma już tak długo , że myślę ok - ja tu żyję i wy sarny tu żyjecie i chcecie przeżyć - dobra jest jakoś damy radę - boję się tylko o moje maleńkie drzewka - muszę w końcu je poowijać chociażby gazetami - to może przetrwają...
Zabrałam się w końcu za dżemy z pomarańczy - uwielbiam je jeść i uwielbiam je robić.....
Sery udały się znakomicie ... i już ich nie ma....
Więcej zdjęć nie zamieszczę - wydają mi się takie depresyjne...
Pozdrawiam
Donia
na marginesie
...z G.miałam dłuższą rozmowę na temat tradycji - tak ogólnie - co to jest tradycja i takie tam ; byliśmy absolutnie zgodni w zasadzie w każdej kwestii - co zapewne wynika z tego, że G. to nie Polak -jedynie zagadnienie kartofli i widelca i kto kogo czego uczył pomięliśmy - to załatwiają za nas urzędy wyższe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz