niedziela, 19 marca 2017

Ja pytam - "kto zeżarł krokusy"?

Czy ktoś wie , jaka jest śmiertelna dawka  krokusów ? Podejrzewam, że dla moich nornic nie ma ograniczeń  - za przeproszeniem  -wpieprzyły już chyba cebulek za stówę i nic , dalej żyją - mam na to dowody...Miałam takie cudne wizje - cały trawnik w krokusach - po prostu wiosenna idylla.  Kilka lat z rzędu ambitnie dosadzałam -  znowu i znowu  - cebulek, z nadzieją, że kiedyś , wszystkie na raz się objawią  i będzie bajkowo- cudownie...Nic się nie objawia... - i tak już od lat, a ściśle rzecz całą ujmując , w tym roku objawiła się -  jedna kępka zapyziała jakiś fioletowych pokurczy  i ot, to by było na tyle . Z bajką to nie ma nic wspólnego. Załamana wybrałam się po poradę do miejscowej specjalistki od roślin wiosennych , która oświeciła mnie, że krokusy to trzeba w takich plastykowych koszyczkach sadzić, w przeciwnym razie nornice z nich sałatki przygotują. A niech to wszyscy diabli - to ja już od lat te futerkowe potwory dokarmiam. Nerw mnie " wzion". Żadnych koszyczków zakopywać nie będę ,  jeszcze nie skończyłam wykopywać " skarbów" po Jaworze - głównie szklanych butelek i przerdzewiałych puszek i nie zamierzam kolejnego świństwa tej ziemi dokładać. I w ten oto sposób rozstaję się z - entą już iluzją - co ja tu pięknego jeszcze posadzę, zrobię , wyhoduję. Zaczyna mnie ostry wk.. brać na te całe wczesne uprawy kwiatowe - piekielnie to trudne towarzystwo - ot chociażby te nieszczęsne żonkile -  nic, absolutnie nic : ani te karłowe pokurcze, ani te wysokie, ani białe ,ani żółte - dosłownie żadne u mnie nie kwitną ...Liści wypuszczą mnóstwo i tak sterczą całą wiosnę , a potem smyk i pod ziemię -  i na wiosnę następnego roku znowu - liści mnóstwo - sterczą, sterczą , a potem smyk - i tak na okrągło, już któryś tak rok z rzędu - żeby je chociaż te nornice wpieprzyły to miałabym przynajmniej  sprawcę i gniew miałabym gdzie zaparkować  - ale nie -  pozostaje chyba tylko te zielone sterczynki "skopać"- w podwójnym tego słowa znaczeniu....
 
  Myśliwych przybywa jak grzybów po deszczu - wiem - bo słyszę ich , widzę ich i powiem brutalnie  czuję ich - a dokładnie mówiąc -  czuję zapach krwi - rankiem widać też ślady krwi na naszej drodze;  konie fukają i są bardzo niespokojne. Myśliwych rozumiem jeszcze mniej niż alpinistów - ci testują chyba swoje granice, narażając samych siebie lub sobie podobnych - myśliwi... testują chyba tylko cierpliwość innych bliźnich. Zaiste  widok tych WYŁĄCZNIE  mężczyzn, obwieszonych do nieprzytomności żelastwem jakowymś byłby bardzo zabawny gdyby nie opary śmierci im towarzyszące. Z rozrywką królów, to co się dzieje nie ma nic wspólnego - mam wrażenie, że polowanie stało się rozrywką maczogawiedzi....- a " polowniki" jak mówi znajoma "czwórkami" do obrony terytorialnej będą szli...
  Od czasu do czasu czytam jakieś teksty  - w sensie dosłownym obrażające moją inteligencję -  , których autorzy próbują mi wmówić, że myśliwi są potrzebni np. do obrony przed wilkami - ha , jeśli to prawda to tu na oplszczyżnie, sądząc po ilości myśliwych, już niedługo będą się tylko kości bielić - po mieszkańcach ....
  Znajomy - dobra dusza -  radzi żebym kamizelkę odblaskową zakładała jak po węgiel wychodzę- czy on sugeruje, że ja jeleniem jestem ?

Stan aktualny wiosny wygląda następująco - prace budowlane : 100 % mocy, prace ogrodowe :100% mocy, prace domowe :100% mocy,wolne moce zapasowe - brak. Słowem - "bokami" robię. Prawda jest jednak taka , że wolę ten stan niźli zimowe ślizgi poziomo - pionowe połączone z hibernacją depresyjno - hipohondryczną..

  Budowa idzie powoli ale już , już widać zarysy pomieszczenia.W części letniej zbudowałam poddasze i tam właśni powstaje jeszcze jedna sypialnia. Okazuje się , że wiele osób chce spędzać wakacje w grupie  - i teraz będzie to możliwe.  W nowej sypialni będzie łóżko małżeńskie i  łózko pojedyncze np.dla dziecka. Kiedy jestem już bardzo zmęczona tym "młotkowaniem" i wkręcaniem, dodaję sobie otuchy myślą o urządzaniu tego pomieszczenia....Zdradzę Państwu, że zainstaluję w nim stare sita z poniemieckiej młockarni, które podświetlone, będą pełnić funkcję ścianki, lampy i rzeźby-łłłłłaaałłłł.....ach, dużo by pisać- jak się wszystko uda to uwiecznię to i pokażę....
  Ogród - w tzw. doskokach grabię , przesadzam itd. Nie będę nikogo katować fotkami przebiśniegów - wyobraźcie sobie Państwo, że się zupełnie nie postarzały od ubiegłej wiosny - nadal są takie świeże i młode - jak one to robią?

Pozdrawiam
                      Donia
ps
 nadszedł czas telefonów - czy ja jestem jedyną osobą na świecie, która nie cierpi nosić przy sobie telefonu ? Jestem absolutnie immun na dźwięki dzwonka telefonu , nawet gdy jestem sama i słyszę dzwoniący aparat w mojej kieszeni, potrzebuję chwili by pojąć, że to dzwoni "MÓJ" telefon! Pocieszam się myślą, że "nie ma ludzi bez wad."..( Donieczka uwielbia "Pół żartem pół serio"   - mi tu)





 mam wrażenie, że na fotkach ogród wygląda na bardziej zadbany niż jest w rzeczywistości- ale to dobrze jak się moce absolutnie wyczerpią przejdę do wirtualu.....



 ...............to nie ogród - to  -  bibułki Donieczki - ofiary zajęć plastycznych w szkole ....

















chwilowo bez żurawi....

1 komentarz:

  1. Nie cierpię maczogawiedzi i jej barbarzyńskich rozrywek.
    A na pociechę (?) Pani powiem, że u mnie narcyzy też nie rosną, bo mają za suchą i słabą ziemię. Ale na białą, starą odmianę Thalia się zaparłam i zamierzam jesienią wsadzić je na jedynej rabacie z dobrą ziemią.

    OdpowiedzUsuń