poniedziałek, 22 kwietnia 2019

z paluszkami w formie haczyków...

...byłyby fotki w tym wpisie ale paluszki są w takim stanie, że zachodzi obawa uszkodzenia aparatu poprzez porysowanie ewentualnie opuszczenie - słowem na fotki poczekacie Państwo, aż paluszki dojdą do siebie - co jest chyba dość odległą historią biorąc pod uwagę ilość chwastów ogrodzie...
 
W święta  miałam się pławić w wielkomiejskim luksusie ale tak się porobiło, że tuż przed wyjazdem konie po raz kolejny staranowały ogrodzenie i to był ten moment gdy moje kochane dziecko pomogło podjąć decyzję, że" kopać się z koniem nie będziemy" i zostajemy w domu ...Po krótkiej walce z kochającą rodziną, która była skłonna imprezkę do nas przenieść mamy święty spokój - czyli piknik w lesie, koników utulanie, śniadanie w słońcu na tarasie, długie rozmowy wieczorne i piękne niebo z tysiącami ptasich śladów ( Donieczka upierała się wczoraj, podczas wieczornego spaceru, że fruwają jeszcze ptasie maluchy - ale to były oczywiście wypasione nietoperze - są takie okropnie tłuste i wyglądają faktycznie jak mysz - stąd pewnie ich niemiecka nazwa). Mamy z nietoperzami na pieńku - zamieszkały na poddaszu w stajni i ambitnie podbitkę stajenną odrywają - a dzieło zniszczenia podejmują potem konie i tak się to kręci...

  Ogród wygląda dość smętnie i troszeczkę się martwię jak to z warzywkami będzie - jest strasznie sucho , a wody w gruncie ubywa w zastraszającym tempie - widzę to każdego dnia - pompa do wody w stawie jest coraz mniej zanurzona - a woda z sieci droga jest i tak w istocie rzeczy jestem dość septyczna jeśli chodzi o podlewanie - muszą to być naprawdę ogromne ilości wody by przyniosło efekty. Na linię kropelkującą się nie zdecydowałam - chodzi o koszty instalacji , a potem wody ; eksperymentuję ze ściółkowaniem - widzę, że przynosi efekty w przypadku rozsad i np. ziemniaków ale już np, cebula nie czuje się w ściółce dobrze. Pożyjemy i sprawdzimy.

  Cały czas "bawię się" w mojej nowej kuchni - mam nadzieję, że po tym krótkim odpoczynku poziom zmęczenia wróci do "normalnego" poziomu i będę w stanie cieszyć się z efektów - bo jak na razie to jestem w tanie wk..rwu. Robię i robię, i robię i końca nie widzę. Pytam Donieczki prawie codziennie czy to pracy jest tyle czy ja wytracam moc i...Donieczka szczera jak zwykle "nooo cóż młodsza się pewnie nie robisz..." Ja jednak myślę, że to masakrycznie dużo pracy jest i dlatego jestem taka wykończona . Stropy kleinowskie z tynku obdzierałam przez trzy dni - szpachelką czyściłam je kolejny dzień, a potem jeszcze szczotka druciana i fugowanie - to już dało prawie tydzień pracy - a piec stawiałam przez miesiąc..., a potem kominek - tego nie było w planie ale okazało się , że mam w zasobach kafle miśnieńskie i wiem ,że zniszczą się dlatego postanowiłam ich użyć. Taak -  ale ja myślę, że warto czasem dojść na skraj swoich możliwości by potem mieć poczucie, że mamy w sobie dużo siły i zdolności i jesteśmy w stanie zrealizować pomysły, które wcześniej wydawały się szalone i idąc tym tropem mam już kolejną wizję.._ Czy ja już kiedyś pisałam, że mój Braciszek powiedział pewnego razu , że jestem równie szalona jak nasz Tatuś - który jak miał ochotę na loda - to nie szedł do sklepu tylko  budował fabrykę lodów...(w sensie przenośnym oczywiście)   Mnie nie interesuje konsumowanie - mnie interesuje tworzenie ojj, ojj i tu biedne paluszki proszą o litość!

Wszystkim moim znajomym , którzy pytają jak leci opowiadam o Luśce - ta kruszynka jest taka wspaniała  daje nam tyle radości i tak cudownie jest patrzeć jak zżyła się z nami, jak pragnie naszej pielęgnacji , jak smakuje te chwile gdy pracujemy z nią na wybiegu. Problem jest tylko jeden - moja koncepcja - trzeci koń pozwoli wyprowadzić jednego na spacer albo Luśka przyzwyczajona do bycia samą zostanie w domu, a Parys i Jagna wyjadą w teren - ta koncepcja padła - towarzystwo jest absolutnie nierozdzielne - no i mamy klops!

Pozdrawiam Państwa czekając na deszcz.

Donia

ps. polecam film "Nic do ukrycia" - dobry jest - bardzo dobry !

1 komentarz:

  1. Film widziałam, mnie też się podobał. Ciekawa jestem efektów tej tytanicznej pracy. A czy koń nie może biec luzem (na lonży?) razem z dwoma innymi z jeźdźcami?
    Pozdrawiam, także spracowana (w ogrodzie)

    OdpowiedzUsuń